Pory roku w ogrodzie życia…

 

W tym tygodniu robiłam porządki w ogrodzie grabiłam liście spod drzew, wynosiłam je na kompostownik, przycinałam róże i inne krzewy, przygotowując ogród do odpoczynku. Podziwiałam piękne barwy jesieni różnokolorowe liście krzewów i drzew opadające na ziemię przypominające, że jest już jesień, a niebawem przyjdzie zima. Ten piękny obraz ogrodu skłonił mnie do refleksji
nad przemijającymi porami roku, nad tym jak przyroda sobie doskonale radzi, jak potrafi przygotować się na te zmiany, których nie uniknie, bo takie są bowiem prawa natury.

Zastanawiałam się jak to wygląda u mnie, czy potrafię się dostosować do różnych pór w moim życiu, czy w naturalny sposób przechodzę z wiosny do lata, z lata do jesieni, z jesieni do zimy, czy jestem odpowiednio przygotowana?  To bardzo ciekawy  temat, bo zdałam sobie sprawę, że nie zawsze jestem gotowa do tego, aby wziąć grabie, czy miotłę i  pograbić lub pozamiatać ogród mojego życia. A czy tak powinno być, czy jednak zawsze mam być gotowa na zmiany?

Często chciałabym odłożyć te porządki na później, bo może uda się uniknąć czegoś, może jeszcze zima nie nadejdzie, a może znów będzie lato, może jeszcze liście nie opadną, a pojawią się znów pąki. Ale tak jak nie da się oszukać przyrody i ona musi przejść swój rytm, tak samo ja nie mogę się oszukiwać, ale się przygotować na zmiany pór roku w ogrodzie mojego życia.

Jeśli się przygotowałam, to pozwalało mi to uniknąć mi wielu rozczarowań oraz frustracji, przecież z doświadczenia wiem, że pewne rzeczy mają swoją kolej i nie można jej odwrócić, zmienić, bo  po prostu jest to niemożliwe. Więc, aby drzewa wydały owoce to najpierw muszą zakwitnąć, wydać owoc dojrzeć i wówczas możemy zbierać plony, nie możemy tego procesu odwrócić, podobnie jest w naszym życiu.

Dzisiaj jestem w jesieni mojego życia, ale wiem, że jesień może być długa i słoneczna przybierać różne kolory i odcienie barw, może być przeplatana złotą nicią babiego lata, a ja wiedząc to mogę się cieszyć i radować tym czasem, który mam. Tak naprawdę kocham jesień, jestem dzieckiem października i zawsze to była i jest moja ulubiona pora roku.

Te cudne kolory, szelest liści pod stopami,  padający deszcz, a nawet jesienna plucha sprawiały, że nabierałam chęci i sił do działania, do życia. To wspaniała okazja na długie spacery po parku, czy lesie, na zbieranie grzybów, szyszek, kasztanów oraz żołędzi, to czas refleksji i rozważań nad przemijaniem  nad tym co już za mną i nad tym  co jeszcze przede mną.

Dzisiaj nie tęskniem za latem i  wiosną mojego życia, dzisiaj raduję się jesienią, bo jest tu i teraz, bo dzisiaj chcę wykorzystać jak najlepiej czas, który mam, bo dzisiaj mogę zbierać owoce poprzednich pór roku, których myśle, że nie przegapiłam.

Najcenniejszy owoc to nasze małżeństwo, znamy się 30 lat, w przyszłym roku będziemy obchodzić 30 rocznicę naszego ślubu. Przeszliśmy razem wiosnę i lato naszego wspólnego życia, teraz jesteśmy w jesieni i jest równie piękna i  jeszcze bardziej atrakcyjna. Kolejne cenne owoce to nasi synowie, nasza duma dziś już samodzielni, mieszkający na swoim, żyjący swoim dorosłym życiem, ciągle jako dojrzewające owoce, które pamiętają o swoich rodzicach.

Dzisiaj zbieram owoce, cieszę się nimi i staram się je przechować jak najlepiej, aby przetrwały też nadchodząca zimę. Mogę powiedzieć, że połowa życia za mną, że co mi pozostało, ale powiem, że jeszcze drugie tyle przede mną, że mam jeszcze dużo do zrobienia.

Drugiej opcji się trzymam, dzisiaj mogę realizować  swoje marzenia, pasje to co kiedyś ze względu na to, że np. miałam małe dzieci nie mogłam zrobić, bo to nie był na to czas, że miałam inne zobowiązania, priorytety, ale dzisiaj jest na to właściwy czas, więc działam.

Dzisiaj  biorę udział w kursach i szkoleniach, aby się uczyć i rozwijać, aby wykorzystać czas, który mam, aby nie nudzić się i narzekać, że już jest na coś za późno, bo nigdy nie jest za późno na nowe rzeczy. Wręcz przeciwnie chcę wykorzystać  czas, który mam, abym mogła mówić, że jestem syta życia, że nie zmarnowałam tego co otrzymałam od opatrzności.

Dzisiaj przekazuję zdobytą wiedzę dzieląc się z  innym, prowadzę kursy, warsztaty i szkolenia, dzięki czemu realizuje swoje pasje, poznaję nowych ludzi, a to mi daje motywacje do dalszej pracy nad sobą, nad swoim rozwojem. Widząc efekty owoce mojej pracy nie potrzebuje większej zachęty, bo wiem, że : „Więcej szczęścia jest w dawaniu, niż w braniu”  Dz.A 20,35b , śmiało więc podpisuję  się pod tymi słowami Pana Jezusa i pragnę, aby przyświecały mi każdego dnia.

Dzisiejszym wpisem chciałabym zachęcić Cię do przyjrzenia się porze, w której jesteś oraz wykorzystania jej jak możesz najlepiej, bo to jest ten właściwy i jedyny czas, że możesz coś zrobić. Pory będą się zmieniały, ale nie da się ich  po swojemu zamienić, przestawić  zatem działaj dzisiaj tu i teraz, a zobaczysz, że warto, że zbierzesz wkrótce owoce w swoim życiu.

Zobaczysz, że nie najważniejsze jest to czy jest to wiosna, lato czy jesień, ale najważniejsze jest to, aby właściwie wykorzystać każdą porę, która jest nam dana. Wiadomo, że w życiu będą wichry, burze, że czasami nadejdzie ulewa i gradobicie, ale pamiętaj, że po burzy przychodzi słońce. Słońce, które w cudowny sposób rozświetla nawet najciemniejszy mrok, które daje nową nadzieje, które daje ciepło i nowe chęci do życia i działania, czego Ci z serca życzę.

 

 

 

Zainteresował Cię ten artykuł?

Udostępnij na Facebooku
Udostępnij na Twitterze
Udostępnij na Linkdin
Udostępnij na Pinterest

Chcesz wiedzieć gdy pojawi się nowy wpis?

Dołącz do naszego newslettera i bądź na bieżąco!

Autor posta:

Dołącz do dyskusji - skomentuj, zapytaj

2 odpowiedzi

    1. Dziękuję kochanie, że czytasz moje wpisy, to mnie mobilizuje do dalszego pisania. Aldona

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

0
    0
    Twój Koszyk
    Your cart is emptyReturn to Shop