Kiedy byłam młodą osobą mój tato często powtarzał, że:
„NIE MOŻNA BYĆ TYLKO STACJĄ ODBIÓR,
ALE LEPIEJ BYĆ STACJĄ NADAJ”
wówczas nie rozumiałam, o czym tato mówi…
Kiedy stałam się osobą dorosłą, świadomie wierzącą, zrozumiałam słowa mojego taty oraz zapragnęłam je realizować w moim dorosłym życiu, miałam jednak z tym wiele problemów.
W naszym małżeństwie staraliśmy się dawać, ale było to trudne i nie sprawiało mi wcale radości = szczęścia, a Słowo Boże w Dziejach Apostolskich 20,35 mówi:
„WIĘCEJ SZCZĘŚCIA JEST W DAWANIU ANIŻELI W BRANIU”
Te słowa nie były prawdą w moim życiu, w dziedzinie dawania, u mnie to tak nie działało, wręcz przeciwnie, często dawaniu towarzyszył ból i rozgoryczenie, moje serce zamiast się cieszyć było smutne i przygnębione. Zadawałam sobie pytanie dlaczego tak jest, o co chodzi, co jest nie tak, czemu to u mnie nie działa?
Kiedy wówczas dawaliśmy było to najczęściej pod wpływem emocji, takie spontaniczne akty, często nieprzemyślane, nieuzgodnione między nami małżonkami. To sprawiało, że dając zabieraliśmy pieniądze przeznaczone na inny cel, a w tym momencie brakowało pieniędzy na to, na co były one pierwotnie przeznaczone.
To powodowało złość, frustrację, niezadowolenie i czasami prowadziło do nieporozumień między nami w małżeństwie. Zastanawialiśmy się co zrobić, aby dawanie zaczęło funkcjonować w naszym życiu w sposób właściwy, aby przynosiło nam szczęście?
Oczywiście nie zmieniło się to u nas jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale trochę to trwało, wymagało od nas nauki i podjęcia pewnych decyzji, ale było warto. Poznając Boże zasady finansowe doszliśmy do wniosku, że trzeba:
- Ustalić z Bogiem na modlitwie i w rozmowie małżeńskiej kwestię dawania.
- Ustalić ile chcemy dawać, konkretną kwotę.
- Odkładać systematycznie, aby mieć z czego dawać.
Kiedy podjęliśmy to wyzwanie, kiedy zastosowaliśmy się do tych trzech punktów w naszym małżeństwie, wówczas nastąpiła zasadnicza przemiana mojego serca i mojego myślenia w kwestii dawania. To było bardzo ciekawe doświadczenie, które wpłynęło na całe moje życie.
Od tamtej pory, nie mam już najmniejszego problemu z dawaniem, przestało mnie boleć kiedy dajemy, nie rodzą się już myśli typu, a co będzie jeśli mi zabraknie, gdy dam? Dzisiaj wiem, że nam nie zabraknie, bo nigdy nam nie zabrakło ponieważ Bóg troszczy się o nas honorując naszą decyzję, którą podjęliśmy razem z Nim i zgodnie z Jego Słowem.
Nasza decyzja o regularnym odkładaniu pewnej kwoty na cele dawania zaowocowała: spokojnym sercem, radością dawania i zrozumieniem zasady, że:
„ WIĘCEJ SZCZĘŚCIA JEST W DAWANIU ANIŻELI W BRANIU”
czy jak mówił mój tato:
„LEPIEJ BYĆ STACJĄ NADAJ, NIŻ TYLKO ODBIÓR”
Dzisiaj minęło już sporo czasu, od tamtej decyzji i mogę powiedzieć, że nigdy jej nie żałowałam wiem, że to była jedna z tych decyzji w naszym małżeństwie, która przynosi owoce po dzień dzisiejszy. Jak dobrze jest móc wspierać innych w różnych sytuacjach, widzieć radość, wdzięczność , a czasami zaskoczenie i łzy w oczach tych, których możemy obdarować.
Dzięki temu, że mamy odłożone pieniądze na dawanie, kiedy stajemy przed sytuacją gdy trzeba kogoś wesprzeć nie wpadamy w panikę, co teraz zrobić, że wypadałoby pomóc, a my nie mamy. Jesteśmy po prostu przygotowani, przygotowani po to, abyśmy to my mogli kogoś pozytywnie zaskoczyć, a nie sami być zaskoczeni naszą niemożliwością dzielenia się z innymi.
Zachęcam spróbuj stać się taką osobą, która chętnie dzieli się z innymi, a zobaczysz, że jest to możliwe i wcale nie trzeba być bardzo bogatym, aby kogoś obdarować. Wystarczy podjęcie decyzji w naszym sercu, że chcemy to robić, że chcemy stać się tymi, którzy chętnie dają, zobaczysz ile to przynosi radości i pozytywnych odczuć do Twojego życia. Powodzenia!!!